Łączna liczba wyświetleń

piątek, 24 sierpnia 2012

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 6

- Pójdę już do domu - powiedziałem gdy Lori już wstała.
- Jasne, Spodkamy się w szkole  - uśmiechnęłam się patrząc na niego jak wychodzi, cały czas myślałam o tym jak wygląda w pewnym sensie przezemnie. Przecież mógł zostawić mnie tam w spokoju i sobie pojechać, co za problem. Po Pewnym czasie z myśli wyrwała mnie godzina i zaczęłam się szykować do szkoły, jak zawsze delikatny mejkap, wyprostowane moje długie włosy którymi każdy się zachwycał i ulubiony błyszczyk na ustach, założyłam na siebie <to> i biorąc kluczyki od auta wyszłam przed dom kierując się w stronę swojego samochodu. Kilka minut później zajechałam pod dom Terri jak i za równo Justina bo w końcu razem mieszkali, jak zawsze Terri już czekałam a z garażu widziałam samochód Justina który ruszał pod szkołę.
- Jezu Widziałaś jak Justin wygląda ? - powiedziała moja przyjaciółka
- Cześć, Też za tobą tęskniłam, I widziałam  - roześmiałam się zerkając na nią kątem oka po czym ruszyłam również w stronę szkoły. Właśnie W tej chwili zauważyłam że Justin był pierwszy w szkole, przecież to trochę nie możliwe, zazwyczaj Bieber spóźniał się 15 minut dziennie a dziś jest nawet przed czasem, Wzruszyłam ramionami sama do siebie i weszłam wraz z Terri do szkoły. Podchodząc do szafki spojrzałam na jej ściankę zastanawiając się jaką mam teraz lekcję. Okazało się że matematyka nie jest jedna z najlepszych lekcji w szkole, bynajmniej kiedyś tak uważałam, dlatego wszyscy brali mnie za jakąś wariatkę. Weszłam na lekcje jak zawsze przed czasem, kilka sekund przed czasem ale zawsze coś. Lekcja się zaczęła jak zawsze, nauczycielka uciszała klasę przez dobre 10 minut a gdy wszyscy byli już cicho zaczęła sprawdzać obecność, powiedziałam krótkie " jestem " i zaczęłam gapić się w okno, gdy usłyszałam  imię Justina zauważyłam że nadal nie ma go w klasie, a przecież przyjechał pierwszy ode mnie. W ogóle za dużo ostatnio o nim myślę tak nie powinno być, przecież to brat mojej przyjaciółki o którym słyszałam tyle złego, pomijając że dobrze mi się z nim rozmawia, pomógł mi wczoraj swoją stratą i jest zabójczo przystojny ... to się wytnie.
- Jestem - powiedział wchodząc do klasy.
- Zaliczam jako spóźnienie, zresztą jak ty wyglądasz ! - powiedziała nauczycielka podnosząc wzrok na chłopaka.
- Normalnie - wzruszył ramionami chcąc usiąść w ostatniej ławce.
- O Morda pana pięknisia troszkę się zmieniła - powiedział chłopak który siedział po środka przez co Justin zaczął się z nim szarpać.  Jak zawsze obydwoje zostali wysłani do dyrektora. Praktycznie myślałam że będzie to wyglądało lepiej, widziałam strupek na brwi a do tego w kąciku ust, pod okiem miał prawie nie widoczny siniak bo ale jednak ja go zauważyłam. Lekcja toczyła się dalej tak jak i cała reszta. Dzień ciągnął sie tak strasznie długo że kiedy przyszła godzina 1 i mogłam w końcu pojechać do domu bez zastanowienia zawiozłam Terri do domu po czym ruszyłam w stronę domu.
- Co samochód tego gnoja robił pod naszym domem - powiedziała mama na przywitanie.
- Nie Wiem O Czym mówisz - powiedziałam, tak naprawdę nie miałam pojęcia o co chodzi bo przecież byłam w szkole, dopiero po chwili gdy zobaczyłam wzrok mamy przypomniał mi się pranek.
- Przecież byłaś w pracy - powiedziałam patrząc na nią z podejrzanym wzrokiem.
- Ale byłam też w domu i widziałam co było, nie masz prawda się z nim spotykać ! - wrzasnęła tak że chyba cała ulica usłyszała na co ja tylko prychnęłam śmiechem. 
- Nie Będziesz mi mówić z kim mam się spotykać, nie znasz go ! nic o nim nie wiesz wiec się nie odzywaj - powiedziałam lekko podniesionym tonem wchodząc po schodach. 
- Moja córka nie będzie się puszczała z jakimś chłoptasiem ! - powiedziała chcąc wejść do kuchni ale te słowa mnie zatrzymały i wróciłam na dół.
- Puszczała ? Może jeszcze powiesz że jestem tanią dziwką i biorę za to pieniądze które wydaje na ubrania  hm ? - spojrzałam na nią z szklankami w oczach robiąc krok do tyłu.
- Skarbie przepraszam nie chciałam tego powiedzieć - powiedziała z smutkiem w oczach a ja jedne co zrobiłam to wzięłam torbę i wybiegłam z domu kierując się w stronę parku. Czułam jak by ukłucie w sercu, przecież to była moja mama, jak mogła tak powiedzieć, niby nic wielkiego ale ja jednak odebrałam to w inny sposób. Usiadłam na ławce pod drzewem pomijając fakt że było chłodno i chyba nawet zbierało się na deszcz. 
* oczami Justina *
Jak co dziennie rodzinny obiad, to niby ma stworzyć rodzinny klimat, przy takim obiedzie opowiada się o szkole, ocenach, tym co się działo a czasami zapowiada się różne niespodzianki. Cieszył mnie jeden fakt , nie pytali od rana co się wczoraj stało ale to chyba normalne że są przyzwyczajeni. 
- Lori jest w szpitalu - powiedziała moja młodsza  o rok siostra chowając telefon do kieszeni i wstając od stołu, Przez chwilę patrzyłem na nią przez dłuższy czas.
- A Ty gdzie droga Panno, masz karę i siedzisz w domu, od tego ma rodziców a nie ciebie - powiedział tata.
- Ale tato ! to moja przyjaciółka - krzyknęła a ja nadal siedziałem i się na nią patrzyłem, nie mając zamiaru czekać dłużej wstałem jak oparzony od stołu i biorąc kluczyki ruszyłem w stronę drzwi.
- Justin nie ! Mówiłam ci coś na temat zadawania się z nią  - powiedziała Terri łapiąc mnie za rękę.
- A Ja ci mówiłem że to moje życie i nie będziesz mi wybierać znajomych, może cie to boli że to twoja przyjaciółka ale jakoś będziesz musiała z tym pogodzić - syknąłem jej w twarz po czym szybko wybiegłem z domu odjeżdżając z piskiem obok. Nie minęło długo a byłem już w szpitalu wbiegając na piętro.
- I Co z nią ? - zapytałem siadając obok jej mamy która płakała co oznaczało że chyba nie jest najlepiej. W zasadzie czemu ja się przejmuję, przecież jest tylko moją koleżanką, mimo że tak strasznie mi się podoba, jej oczy włosy i ta jej udawana osobowość przy innych. Kochałem to że przy mnie była prawdziwą sobą, wiem że gdyby chciała zrobiła by wszystko o czym marzy. Z myśli wyrwała mnie mama Lori która jak się spodziewałem zaczęła mnie wyzywać i kazała z tąd iść.
- Nie pójdę bo mi na niej zależy, i jeżeli mam mówić szczerze to nie obchodzi mnie to czy pani się to podoba czy nie, bo pani nie zmieni moich uczuć co do niej. Nie wie pani o mnie nic, nie wie pani jaką mam rodziną sytuacje, jakie ma oceny co myślę, jakie są moje uczucia. Wiec niech nie ocenia pani mnie po tym co inni mówią - powiedziałem patrząc za szybkę gdzie lekarze robili coś przy lori a aparatura pokazywała że wcale nie jest dobrze. 
- I Co - prawie krzyknęła mama Lori patrząc na lekarza.
- Jest lepiej, ale nadal źle, straciła dużo krwi jest strasznie zmęczona, sądzę że powinna się wyspać, niech pani jedzie do domu. - powiedział odchodząc po czym jej mama wzięła torebkę i wyszłam. Jej zachowanie mnie zdziwiło przecież to jej córka.
- Ma mieć spokój rozumiesz? Idź z tąd i mam cie jutro tu nie widzieć - powiedziała odchodząc.
- W Pani snach - powiedziałem sam do siebie siadając na krześle. (...)
Dochodziła 1 w nocy  a ona nadal nawet nie drgnęła. Właśnie uświadomiłem sobie jak bardzo mi na niej zależy co może wydawać się głupie, znam ją nie całe 2 tygodnie a mimo to jest dla mnie wszystkim.
- Powinieneś jechać do domu - powiedziała pielęgniarka kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Nie, Posiedzę jeszcze trochę - odpowiedziałem zerkając na nią.
- Zależy ci na niej prawda? - zapytała siadając obok mnie.
- Czy to ważne - powiedziałem patrząc za szybę gdzie Lori nadal się nie obudziła.
- W Takim razie módl się a będzie dobrze, jeżeli chcesz wejdź do niej, sądzę że zasługujesz na to  - odpowiedziała wstając i weszła do niej, automatycznie wstałem za nią udając się do środka, usiadłem na krzesełku obok jej łóżka patrząc z nią z łzami w oczach, złapałem ją za dłoń ściskając ją delikatnie. 
- Musisz żyć, jesteś dla mnie wszystkim, nawet nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy. Wiem że pewnie mnie nie słyszysz ale będzie łatwiej mi to powiedzieć teraz niż kiedy indziej, W końcu nie jestem typem chłopaka który mówi o swoich uczuciach do dziewczyny. Obudź się proszę - te ostatnie słowa wyszeptałem i musnąłem delikatnie jej dłoń. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem nadal trzymając ją za dłoń. 
__________________________
I Jak ? Wiem długo ale to przez wakacjie.
minimalnie 5 kom i next 

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 5

- Jak ci się podoba ? - zapytał Justin siadając obok mnie, było tu pełno ludzi których nie znałam, tak praktycznie to można było powiedzieć że znałam tylko go, podał mi właśnie drinka do ręki, on miał zakaz picia, ode mnie. Co Prawda nie musiał się posłuchać ale obiecał mi że odwiezie mnie do domu, wiec była umowa, albo ja piję albo on, i wypadło na mnie.  Wzięła parę łyków i zastanawiałam się ile on tam dolał alkoholu, co prawda drink miał niebieski kolor ale nie czułam w nim pojeza wódką, pomimo to nie odezwałam się tylko napiłam się kolejnego łyka.
- Jest Okej - uśmiechnęłam się w jego stronę
- To Dobrze - odpowiedział patrząc w moje oczy.

***
Sam nie wiem jak było, ona była taka inna, czułem że przy niej jestem sobą i te jej oczy, mogłem wpatrywać się w nie godzinami. Było już późno, dobrze po drugiej, chyba moja pierwsza impreza na której nie wypiłem ani kropli alkoholi a wszystko dla niej. 
- Stary nie poznaje cie - powiedział Chris patrząc na mnie a przez słomkę sączył drinka, zawsze mówił że przez słomkę lepiej wchodzi,
- Ja siebie też nie - odpowiedziałem a po chwili u mojego boku znalazła się Lori, co prawda wyglądała na trzeźwą ale sam nie wiem jak było.
- Odwieziesz Mnie już do domu? Nie najlepiej się czuje - powiedziała patrząc w moje oczy.
- Jasne, idź już do samochodu A ja pójdę na górę po kluczyki - odpowiedziałem i wbiegłem na górę do Chrisa pokoju gdzie zostawiłem telefon i kluczyki, to chyba było najbezpieczniejsze miejsce w tym domu w tej chwili. Chwilę potem zbiegłem na dół żegnając się z przyjacielem i wyszedłem przed jego dom, pod nim było słuchać głośną muzykę, sam się dziwiłem czemu nie ma tu jeszcze policji, wzrok skierowałem w stronę mojego samochodu przy którym nie było Lori, za to była przy innym przypychana do maski samochodowej przez pewnego chłopaka, w tej chwili zauważyłem że to Tom, nigdy się z nim nie lubiłem, udawał kogoś innego kim był, chciał być taki jak ja ale daleko mu do tego było. Po minie Lori widać było że jej się to nie podobało, ręka chłopaka zawędrowała pod jej bluzkę a ona zaczęła krzyczeć, a ja stałem jak głupi nie wiedząc co robić. Sam nie wiedziałem czy to zazdrość czy co coś innego.
- Zostaw Ją -  krzyknąłem w pewnej chwili i podbiegłem do nich odciągając Toma od Lori. On spojrzał na mnie z wyrzutkiem a w oczach dziewczyny widziałem strach.
- O Znalazł się obrońca - powiedział a po chwili zaczął się ze mną szarpać, wiedziałem że jest silniejszy, był większy odemnie, a do tego trenował box. Po chwili dostałem kopa w brzuch, sam zastanawiałem się czy dobrze robie ale jednak nie pozwolił bym na to by stała się jej krzywda, wstałem i uderzyłem chłopaka w taki sposób że poleciał na maskę swojego samochodu,  widziałem że jest zły. Po kilku minutach bujka trwała  nadal, Lori pobiegła gdzieś a chwilę poźniej obok pojawił się Chris odciągający mnie od Toma. Spojrzałem na niego oddając mu ostatni cios w twarzy po czym wsiadłem do samochodu i dałem znak Lori by wsiadła. Odjechałem z piskiem opon lecz kila ulic dalej zatrzymałem się czując ból. Otworzyłem drzwi wychodząc na zewnątrz a gdy zacząłem kaszleć z moich ust wyleciała krew. Cóż pare dobrych ciosów w żołądek robi swoje, nie chciałem patrzeć w lustro, wiedziałem jak wyglądam. 
- Justin, Wszystko okej ? - zapytała kładąc dłoń na moim ramieniu
- Tak .. Jest Okej  - powiedziałem przecierając usta dłonią po czym spojrzałem na nią.
- Nie możesz wrócić w takim stanie do domu, Dziękuje ci ... że mi pomogłeś - powiedziała, była taka słodka a za razem nie wiedziała co zrobił. 
- Daj kluczyki, pojedziemy do mnie - powiedziała wsiadając w miejsce kierowcy.
- Przestań, moi rodzice nawet nie zauważą, to po pierwsze, po drugie piłaś a po trzecie twoja mama mnie nie nawidzi i chyba by pogorszyła mój stan gdyby zobaczyła mnie u ciebie w domu - dokończyłem patrząc na nią.
- Może twoi rodzice nie Ale Teri Tak, Nie Marudź tylko wsiadaj - powiedziała patrząc na mnie, tak też zrobiłem. 
***
- Wejdziemy od Tyłu, Mama napewno jeszcze śpi - powiedziałam z  uśmiechem, sama nie wiedziałam jak mu podziękować za to co zrobił. Widziałam jego stan, nie miał siły iść po schodach na własnych nogach. Gdy znaleźlimy się już u mnie w pokoju on usiadł na moim łóżku a ja weszłam do łazienki wyjmując apteczkę. Wróciłam z powrotem do pokoju wyjmując wodę utlenioną i wacik na który  ją nalałam, podeszłam bliżej niego patrząc na jego rozciętą brew.
- Eh, Może troszkę szczypać - powiedziałam przysuwając się bliżej niego po czym przejechałam wacikiem po jego ranie na co on tylko cicho syknął. 
- Nie Musisz Tego robić, nic mi nie Bedzie - powiedział patrząc w moje oczy, po chwili wzięłam drugi wacik i spojrzałam na jego rozciętą wargę. 
- Musze, Szybciej Się zagoi i nie bedzie zakażenia - uśmiechnęłam się delikatnie, w tym momęcie on przyciągnął mnie na swoje kolana a ja się cicho roześmiałam.
- Tak będzie ci wygodniej - uśmiechnął sie również, w jego oczach widziałam ból. 
- Justin boli cie a ja jestem ciężka - odpowiedziałam a on odpowiedział mi ciszą, przysunął się bliżej mnie, jego usta były niebezpiecznie blisko moich, po chwili poczułam jego delikatnż zy dotyk a przez moje ciało przeszły ciarki, on musnął moje usta przez co moje oczy same się zamknęły. Gdy zauważyłam co zrobił spanikowałam i wstałam.
- Wygląda na to że bedzie z tobą okej - uśmiechnęłam się przyklejając plasterek na jego brew po czym odniosłam apteczkę do łazienki. Gdy wróciłam zauważyłam że Justi Trzęsie się Z Zimna, bez wachania podałam mu kocyk by się przykrył.
- Prześpię się na ziemi jeśli ci to nie bedzie przeszkadzało - powiedział po chwili na co ja prychnęłam tylko śmiechem. 
- Prześpisz się na łóżku ze mną jeżeli nie bedzie ci to przeszkadzało. - odpowiedziałam biorąc białą bluzkę do ręki i krótkie spodenki, po chwili znikłam za drzwiami łazienki, gdy wróciłam byłam już przebrana a za równo nie miałam na sobie makijażu. 
- Ładnie wyglądasz - powiedział w moim kierunku a ja położyłam się obok niego.
- Dziękuje, dobranoc - po chwili zgasiłam lampkę lecz po chwili musiałam jeszcze coś powiedzieć.
- Dziękuje też że mi dziś pomogłeś - wyszeptałam obracając się w jego stronę.
- Mówiłaś, możesz się odwdzięczyć jeżeli się przytulisz - odpowiedział z uśmiechem na twarzy  na co ja bez wachania położyłam głowę na jego torsie zamykając oczy, dopiero gdy syknął z bólu przypomniałam sobie że pewnie wszystko go boli więc podniosłam głowę w górę.
- Nie, Jest Okej, Dobranoc lori - wyszeptał mi do ucha a kilka minut później zasnęłam. 

***
Obudziłem się dość wcześniej bo o 9 z nadzieją że mamy Lori nie ma w domu. Po chwili spojrzałem na dziewczynę z uśmiechem, była taka słodka, jej włosy były delikatnie roztrzepane a jej jasne policzki delikatnie zarumienione. Wstałem po cichu  próbując nie wydać z siebie żadnego dźwięku ale to chyba było nie możliwe, czółem bół w  brzuchu, nigdy nie lubiłem bójek, zazwyczaj wychodziłem z nich bez wszanku ale tym razem było inaczej, nie trenuje boksu i nie bije się z każdym kto popadnie. Po chwili wszedłem do łazienki patrząc w lutro, wyglądałem strasznie, chociaż w zasadzie nie było tak źle. Włosy stały mi na wszystkie strony, chociaż dziewczyny uważały że to słodkie,  w rogu ust wiedziałem rozciencie, bez wachania zdjąłem plasterek z brwi na której było kolejne rozdziencie. Westchnąłem cicho a po chwili w drzwiach pojawiła się Lori.
- Nie Jest Tak źle - uśmiechnęła sie 
__________
W Następnym rozdziałe 
... " co samochód tego gnoja robił pod naszym domem " 
... " jak ty wyglądasz " 
... " jesteś dla mnie wszystkim "
___________
I Jak ? Mam nadzieje że się podoba i zapraszam do kometowania

niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 4


- Terri przyjechać po ciebie bo już wychodzę ? - zapytałam przez telefon. Biorąc kluczyki od samochodu. Wyglądałam dziś tak i moim zdaniem wcale nie nadawało się na pogodę za oknem. W Końcu sobota, jak co tydzień miałyśmy wypad do centrum na zakupy z Terri.
- No Czekam - powiedziała ale chyba coś robiła bo w mgnieniu oka się rozłączyła.
- Wychodzę ! - wrzasnęłam ale pomimo to mama i tak nie usłyszała. Ruszyłam wolnym krokiem  w stronę samochodu a kilka minut później byłam już pod domem przyjaciółki. Nigdy nie lubiłam do niej pukać bo zawsze nie ona otwierała drzwi.
- Cześć - usłyszałam już znajomy głos i spojrzałam na chłopaka, schowałam telefon do kieszeni który trzymałam w ręce
- O Cześć -  uśmiechnęłam się do Justina.
- Jest Terri ? - dodałam uśmiechając się. Eh kochałam jego oczy były takie inne niż wszystkich, zawsze widać było w nich uśmiech i te dwie małe iskierki.
- Tak, wchodź zaraz ją zawołam - z myśl wyrwał mnie brat mojej przyjaciółki. Weszłam do środka i oparłam się o ścianę która była za mną.
- Przypominam ci o dzisiejszej imprezie - spojrzał na mnie kątem oka gdzie ja tylko spojrzałam na niego zdziwiona.
- Jasne, Pamiętam - uśmiechnęłam się sztucznie nie mając pojęcia że to dziś, po chwili po schodach zbiegła Terri patrząc na mnie i Justina, zrobiła tylko jakąś minę typu ble i wyszła ciągnąc mnie za rękę na co ja się roześmiałam.
- Nie mów że Gadałaś z moim bratem -  powiedziała zdziwona kierując sie w stronę mojego samochodu.
- A czemu miałam z nim nie rozmawiać ? - spojrzałam na nią otwierając drzwi po czym wsiadłam do środka, po chwili obok mnie pojawiła się moja  brązowooka przyjaciółka.
- Bo to mój Brat ? Nie znasz go i nie radze ci się z nim zadawać, zbajeruje cie do takiego stopnia że będziesz w nim zakochana, później wylądujecie w łóżku, przeleci cie jak zwyczajną dziwkę i zapomni o tobie a ty będziesz cierpieć tak jak każda inna dziewczyna - powiedziała patrząc na mnie,  a ja prawie  wogóle jej nie słuchając kiwnęłam tylko głową na znak że zrozumiałam i ruszyłam przed siebie. Kilka minut później dojechałyśmy do centrum gdzie zaparkowałam samochód i ruszyłyśmy na nasz rajd po sklepach.
 **
- Dziewczyno Wykupiłaś połowę sklepu ? Wiesz że nie mamy na to pieniędzy - powiedziała moja mama lekko zdenerwowana. 
- Boże mamo wyprzedaż była a nie będę sie ubierać w ciucholandach tak jak ty - powiedziałam bez żadnych emocji i wbiegłam po schodach na górę. Wyjęłam z torebki mój telefon na którym miałam sms od nieznanego numeru 
" Przyjadę po ciebie o 19 
- Justin  " 
Po przeczytaniu wiadomości pierwsze co to przyszło mi do głowy to to z kąd ma mój numer, i druga to to co Powiedziała o Nim Terri, Jest jego siostrą, zna go. Ale gdy patrze w jego czekoladowe oczy, gdy mówił mi o ty wszystkim wtedy przy jeziorze, gdy się uśmiechał nie wydawał się na takiego chłopaka.  Teraz chodziło mi po głowie czy wogóle powinnam iść na tą imprezę. Po 5 minutach zmieniłam moje myśli na to w co mam się ubrać, przecież jeżeli nie pójdę nie poznam go i nie bede wiedziała jaka jest prawda. Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam swoje długie włosy, zrobiłam delikatne fale i jak zawsze wytuszowałam swoje długie rzęsy a usta przeciągnęłam delikatnym jasnym kolorem błyszczyka. Założyłam na siebie to i wtedy zauważyłam która jest godzina. 
***
Chyba zwariowałem, to tylko zwykła impreza a ja stoje i wybieram koszulkę od 20 minut, w końcu wybrałem zwykła niebieską, czarne spodnie i fioletowego fullcapa. Prysnąłem się moimi ulubionymi perfumami i zbiegłem na dół.
- Bede Późno ! - krzyknąłem i wyszłem nie czekając na odpowiedź, Wsiałem do samochodu i ruszylem w kierunku domu Lori.  Gdy byłem już pod jej domem napisałem sms by zeszła na dół. Kilka minut później zobaczyłem ją obok siebie, przeleciałem ją wzrokiem zresztą jak zawsze gdy ją widziałem, Była inną dziewczyną, niby była taka nieśmiała ale jednak miała w sobie coś jeszcze.
- Ładnie wyglądasz - powiedziałem słowa lecące w jej kierunku na co ona się tylko uśmiechnęła a ja ruszyłem w stronę domu kolegi u którego miała być impreza/

środa, 4 lipca 2012

Rozdział 3

- Lori, Wstawaj i to natychmiast ! - krzyknęła moja mama która umiała tylko i wyłącznie psuć mi humor od samego rana.
- Zaraz - warknęłam przykrywając się moją jasno fioletową kołdrą aż za głowę, musiałam wyglądać komicznie, lecz po chwili poczułam jak kołdra znika a  przez moje ciało przeszły nie przyjemne dreszcze. 
- Mamoooo - wyjęczałam wstając z łóżka, pomimo to nadal nie otworzyłam oczu. 
- O Której poszłaś spać ? - zapytała. Wróciłam wspomnieniami do wczorajszego dnia, wróciłam od Terri o godzinie 22:30, wzięłam prysznic i położyłam się spać. Co Oznaczało że powinnam się wyspać gdyby nie ten cholerny pies który o godzinie 3 nad ranem zaczął szczekać i wyć. Czasami miałam ochotę zabić swoich sąsiadów, jak nie muzyka i imprezy to pies albo nie wiadomo co jeszcze. Gdy moja kochana mamusia wyszła już z pokoju, wzięłam szybki prysznic i wyjrzałam za okno gdzie jak zawsze padał deszcz.  Wysuszyłam moje włosy i przypominając sobie o tej pogodzie nawet ich nie prostowałam, zostawiłam je po prostu lekko falowane, i wcale mi to nie przeszkadzało wyglądało to całkiem dobrze. Założyłam na siebie to i zbiegłam na dół. Patrząc na kuchnie wcale nie miałam ochoty nic jeść, a gdy czułam zapach dochodzący z patelni na której moja mama coś robiła cała moja kolacja z wczoraj podeszła mi do gardła. Założyłam buty i biorąc torbę do reki krzyknęłam że wychodzę, nie czekając na odpowiedź wyszłam.  Deszcz kropił bardzo lekko a w zasadzie nie czułam go, słońce zaczęło już po woli wychodzić a na niebie widać było tęczę, i to mi się podobało. Ruszyłam tym razem na pieszo do szkoły, miałam jeszcze co naj mniej 20 minut co oznaczało że wcale nie musiałam biegnąc. Gdy przechodziłam obok Terri domu napisałam do niej sms o treści 
Cześć Terri, idziesz Do Szkoły Jestem Koło twojego domu x 
Długo nie czekałam na wiadomość, napisała że dziś jej nie będzie bo jedzie na jakieś lekcje tańca do innego miasta.  Wzruszyłam sama do siebie ramionami i ruszyłam dalej, bawiąc się telefonem a dokładnie to sprawdzałam swojego facebooka szłam powoli w stronę szkoły, Nagle poczułam uderzenie i wylądowałam na ziemi.
- Przep . O cześć - uśmiechnął się do mnie chłopak wyciągając w moją stronę dłoń. na początku nie miałam pojęcia kim on jest ale dopiero gdy przyjrzałam mu się dokładnie zobaczyłam że to brat mojej przyjaciółka. 
- Chyba pomyliłeś drogę, szkoła jest tam - powiedziałam pokazując ręką i wstałam. Dopiero kiedy zauważyłam że jest na desce stwierdziłam że właśnie dlatego upadłam. Przychyliłam się chowając rzeczy z mojej torebki które z niej wypadły. 
- Wiem, Ale Jechałem właśnie do domu. Tak ci się śpieszy do szkoły ? - powiedział unosząc jedną brew  w górę.
- Żeby mi się śpieszyło musiała bym do niej biec, a jak widać nie robię tego - powiedziałam z delikatnym uśmiechem, zastanawiało mnie jedno, od kąt przyjechałam do tego miasta moja nieśmiałość zniknęła, stałam się inną dziewczyną. Schowałam wszystko dokładnie do torebki i stanęłam na równych nogach.
- Palisz ? - zapytał widząc gdy chowam paczkę papierosów.
- Czasami, czemu pytasz - roześmiałam się z jego miny i poprawiłam swoje przeciw słoneczne okulary.
- Nie Wyglądasz na taką dziewczynę - powiedział biorąc deskę do reki. 
- Może mnie nie znasz - puściłam mu oczko i wyminęłam go idąc w stronę szkoły.
- A nie masz ochoty zerwać się z paru lekcji i przejść się na lody? zapowiada się fajny dzień - usłyszałam jego głos a po chwili był już obok mnie.
- Czy ty próbujesz mnie gdzieś zaprosić ? - roześmiałam się sama z siebie.
- A  czy To źle  ? - zatrzymał mnie stając na przeciwko mojej twarzy.
- No Dobra -  uśmiechnęłam się patrząc na niego co zaproponuje. 
- W Takim razie idziemy do mnie, zaniosę deskę i idziemy na lody - ruszył wolnym  krokiem w stronę domu a ja tylko na niego spojrzałam. Wcale nie dziwiłam się wszystkim dziewczyną które się w nim kochały, miał fajne włosy, fajny styl ubierania i te jego czekoladowe oczy. 
- Idziesz ? - spojrzał na mnie kątem oka wyrywając mnie z myślenia.
- Idę idę - powiedziałam praktycznie sama do siebie  i ruszyłam za nim. 
***
- Praktycznie czemu się tu przeprowadziłaś ? - zapytałem patrząc na nią i liżąc swojego czekoladowego loda.
- Mama tak zadecydowała gdy mój tata umarł - powiedziała jak by bez żadnych emocji.
- Przykro mi - w tej chwili zrobiło mi się głupio bo wcale nie chciałem tego wiedzieć, a by najmiej dowiadywać się w taki sposób.
- Już się z tym pogodziłam - uśmiechnęła się delikatnie, Szliśmy po woli przez park, w jednej chwili Lori spojrzała na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Wolałem kiedy nie miała na sobie okularów przeciwsłonecznych, widziałem wtedy dokładnie jej oczy które zazwyczaj były uśmiechnięte. 
- Mogę ci zaufać ? - zapytała mnie jak gdyby nigdy nic, spojrzałem na nią zdziwiony nie widząc co odpowiedzieć. Dobrze wiedziałem i znałem siebie, wiedziałem że lubie bawić się dziewczynami, i że nie umiem utrzymywać sekretów, ale chyba potrafiłem zrobić do dla mniej, widziałem że Terri by mnie zabiła gdybym skrzywdził jej przyjaciółkę. 
- Wydaje mi się że tak - powiedziałem po chwili namysłu.
- W takim razie chodź - roześmiała się cicho i skręciła w uliczkę gdzie był mały jak by las, mały ale łatwo można było się w nim zgubić. Lubiłem jej śmiech, znałem ją zaledwie 2 dni, a wydawało się jak bym znał ją dłużej, rozmawialiśmy tak normalnie.  Strasznie przypominała mi Maddie, moją było której już tu z nami nie było. Sam nie wiem czemu, miała podobny charakter i ten jej uśmiech.
- Gdzie idziemy ?  Bo Jak chcesz mnie zgwałcić to trzeba było powiedzieć, poszli byśmy do mnie - zapytałem po czym się cicho roześmiałem.
- Nie mam czym Cię Zgwałcić a tu mam duży wybór patyków -  spojrzała na mnie z poważną miną po czym jednak wybuchła śmiechem.
-  Idziemy w miejsce gdzie lubię chodź jak mi źle albo muszę nad czymś pomyśleć, i od razu mówię ci że będziesz pierwszą osobą która tu będzie ze mną - puściła mi oczko i schyliła się wchodząc pod małą gałęź, a ja za nią. Gdy wyszliśmy zobaczyłem pole jak by pole, wokół było dużo drzew i mała dróżka. Usiadła pod jednym z naj większych drzew i przymknęła oczy.
- Fajnie tu - powiedziałem przypominając sobie o swoim miejscu, dobrze ją rozumiałem. Usiadłem obok niej i rozejrzałem się wokół, czułem się jak bym znał to miejsce ale nie miałem pojęcia z kąt. Spojrzałem na drużkę która prowadziła gdzieś.
- Szłaś kiedyś tą drużką ? - spojrzałem na nią zaciekawiony.
- Nie, Zawsze się bałam - roześmiała się patrząc na mnie. 
- To Chodź - wstałem i złapałem ją za rękę, byłem pewien że szedłem już kiedyś. Ruszyłem przez co ona również się podniosła nadal trzymając mnie za rękę.
- Mieliśmy wrócić na drugą lekcje - spojrzała na mnie a ja tylko prychnąłem śmiechem, gdy przeszliśmy przez ciemną drużkę doszliśmy do miejsca które bardzo dobrze znałem, była tam moja ławeczka, jeziorko i mała fontanna.
- A to moje miejsce, i jesteś drugą dziewczyną która tu ze mną była -  uśmiechnąłem się sam do siebie dumny że odkryłem nowe wejście do tego miejsca, na pewno łatwiejsza będzie droga na około niż przeskakiwanie przez mur. 
- Drugą? A co z tą pierwszą ? - zapytała a jej głos zadrżał, tak jak by nie była pewna czy chce wiedzieć.
- Długa historia, ale już jej nie ma - powiedziałem patrząc w jedno miejsce i zagryzłem swoją dolną wargę czując łzy które pojawiły się w moich oczach.
- Nie żyje ?  - wyszeptała tak cicho że prawie nie usłyszałem.
- Tak - szepnąłem, przymknąłem na chwile oczy i poczułem jak Lori mnie przytula,  tak naprawdę wtuliła się we mnie ale potrzebowałem teraz tego. 
***
- Dzięki za mile spędzony dzień, mam nadzieje że nie zauważą że nie byliśmy  w szkole - roześmiałam się patrząc na Justina.  
- Po nich wszystko możliwe, ważne że nie mieliśmy dziś angielskiego - roześmiał sie również.
- To Do Jutra w szkole - powiedziałam odracając się i chcąc już wejść do domu.
- Lori, Chcesz iść Po Jutrze na impreze Do Chrisa ? - zapytał mnie Justin gdy łapałam za klamkę. 
- Nie Zaprosił mnie wiec raczej nie - uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę, czułam jak przez okno wygląda moja mama i myśli że jej nie widać przez co roześmiałam się sama do siebie.
 - Ja cie zapraszam - puścił mi oczko i odeszedł nie pozwalając mi odpowiedzieć, dobrze wiedział że powiedziała bym nie.
- Myślisz że nie było cie widać przez tą firankę ? - zapytałam ściagając buty. 
- Kto to Był ? - zapytała mnie udając opiekuńczą.
- Kolega z szkoły - powiedziałam i wbiegłam na górę, Nie powiedziała nic o tym że nie było mnie na lekcjach co oznaczało że nie dzwonili do niej.
_________________________
CZYTASZ-KOMETUJESZ 

wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 2

Siedziała tak z dobre dziesięć minut, a nie odezwała się ani jednym słowem. W Pokoju unosił się przyjemny zapach jej perfum, zastanawiałem się ile ona ich na siebie wylewa. 
- Długo tu mieszkasz ? - zapytałem nie patrząc na nią. Starałem się być obojętny w jej stosunku ale sam nie wiem czy mi to wychodziło. Za każdym razem gdy tylko ona spuszczała wzrok na ekran swojego telefonu lub patrzyła gdzieś za okno moje oczy kierowały się w jej stronę. Miała całkiem ładne blond włosy, oczy niebieskie, i chyba to mi się w niej najbardziej podobało, te oczy miały coś w sobie. Z myśleń Wyrwał mnie głos dziewczyny której nadal nie znałem imienia.
-  Lori Jestem  - uśmiechnęła się w moją stronę, była taka płochliwa i cicha, co było dziwne, zawsze myślałem że wszystkie dziewczyny z blond włosami są głupie i wygadane, no ale chyba się myliłem. 
- Justin Jestem -  odwzajemniłem uśmiech nie mając pojęcia czemu jej to powiedziałem, przecież dobrze wiedziała jak miałem na imię, miałem z nią lekcje a moja siostra na pewno już powiedziała jej wszystko o mnie, ale nie to się już teraz liczyło. Przeczytałem wiadomość od Rayana że w sobotę szykuje się wielka impreza u niego w domu, było to dość dziwne bo zazwyczaj jego matka nie pozwalała na takie rzeczy. Chciałem już coś odpisać gdy do domu weszła mama z Terri. 
- Cześć Lori, przepraszam że musiałaś siedzieć tu z tym Debilem ale musiałam jechać z mama na zakupy - powiedziała do Lori a ja tylko wywróciłem wzrokiem patrząc w telewizor. 
- Ciepło na dworzu ? - krzyknąłem z salonu gdzie moja siostra z jej nową koleżanką wchodziły na górę.
- Deszcz Pada ! - krzyknęła Terri i wbiegły na górę. Nie Miałem co Robić, wiec postanowiłem że przejdę się w moje ulubione miejsce, wbiegłem po schodach na górę zakładając na siebie czarne spodnie, białą bluzkę i do tego czerwonego fullcapa. Sam nie wiem w kogo poszedłem z tym ubieraniem się, założyłem ciemnoniebieską bluzę i zbiegłem na dół po schodach, przez okno wyjrzałem gdzie jedyne co zobaczyłem to mój samochód, i jebany deszcz którego nigdy nie lubiłem.
- Wychodzę - krzyknąłem i bez usłyszenia odpowiedzi wyszedłem. Deszcz wcale nie padał aż tak mocno, gdy wszedłem w głąb uliczki doszedłem do wielkiego muru, kochałem to, wspiąłem się na górę i przeskoczyłem na drugą stronę gdzie znalazła się wielka fontanna obok małe jeziorko i ławka. Usiadłem na niej, zawsze kochałem to miejsce, pokazała mi je moja była dziewczyna której już nie było na tym świecie. Mój były przyjaciel Chris ją potrącił samochodem, tylko trochę za mocno, niby tego nie chciał ale jednak od tamtego czasu nie zamieniłem z nim ani słowa. Może to ona mnie zmieniła, nie umiem teraz już kochać, lubię się bawić dziewczynami tak jak to powiedziała moja siostra. Czasami nawet zaczynam jej wierzyć. Oparłem się o ławkę zakładając kaptur na głowę, deszcz przestawał po woli padać ale chmury robiły się coraz ciemniejsze 
***
- Chyba będę już się zbierać - powiedziałam do Terri podchodząc do okna, za nim zrobiła się burza a deszcz lał jak by było jakieś urwanie chmury. Zdziwiło mnie to bo jeszcze 10 minut temu ledwo co kropiło. 
- Odprowadzę cie na dół - powiedziała moja nowa przyjaciółka a ja biorąc moją torbę do ręki, zbiegłam za nią na dół po schodach które ciągnęły sie w nie skończoność, miała o wiele za duży dom jak dla mnie. 
- To Do jutra  - przytuliłyśmy się a ja otworzyłam drzwi, podeszłam do futki zakładając kaptur od bluzy którą pożyczyła mi Terri, nigdy bym nie pomyślała że taka śliczna pogoda zamieni się w burzę. 
- Już do domu ? - z myśli wyrwał mnie Justin na którego wpadłam, trzymał mnie jedną ręką w pasie bo tak naprawdę gdyby ją zabrał poleciała bym do tyłu.
- Em Tak -  roześmiałam się i stanęłam prosto a jego ręka zniknęła z moich pleców. 
- W Takim razie do jutra w szkole - puścił mi oczko a ja ruszyłam w stronę domu, Po drodze zastanawiałam się czemu on jest taki miły,. Wyglądał na chłopaka który umie tylko wyzywać innych i bawić sie innymi. Po 5 minutach doszłam do domu, pierwsze co to wbiegłam na górę i przeprałam się, po 10 minutach zasnęłam. 
_______________________________
mało dziś napisałam ale mam nadzieje że się podoba :)
CZYTASZ-KOMETUJESZ 
naprawde miło by było gdybyście skomętowali chociaz jedną literką
chciała bym wiedzieć ile osób to czyta   

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 1

Dzień zapowiadał się całkiem ciekawie. Przez okno wpadały ciepłe promienie słońca co oznaczało że pora wstać, uniosłam delikatnie głowę w górę z nadzieją że mogę jeszcze pospać, ostatni dzień wakacji a ja mam zamiar leżeć w łóżku? Z tą myślą automatycznie wstałam udając się do łazienki, wzięłam długi prysznic tak naprawdę zasypiając pod wodą, Poszłam spać o godzinie 6 rano, imprezy wakacyjne wcale nie są takie fajne. Zapewne zastanawiacie się jaka jestem ? Jestem zwykłą dziewczyną która przeprowadziła się nie dawno do nowego miasta, znałam tu tylko moją kuzynkę która była starsza o dwa lata, pomimo to dogadywałam się z nią lepiej niż z własną mamą. Nie byłam osobą która była popularna w szkole, miała miliony znajomych na facebooku i dodawała słitaśne zdjęcia z dziubkiem. Raczej byłam nieśmiałą dziewczyną, lecz gdy zaprzyjaźniłam się z kimś i poznałam go lepiej zaczynałam być sobą. A gdy byłam sobą nie byłam wcale takim aniołkiem, wracałam pijana z imprez,  paliłam. Mama nie spodziewała by się tego po mnie nigdy a tym bardziej nowe osoby w szkole. Ale nie mówmy teraz o mnie. Mieszkam w Ontario od 2 miesięcy, byłam dzień w szkole by zapoznać się z tym gdzie co jest, i wcale mi się to nie spodobało, szkoła była wielka, widziałam tam te wszystkie blondynki z przypudrowanym noskiem, jasną szminką na ustach i idealnie wyprostowanymi włosami. Gdybym zaczęła się mocniej malować, zakładać szpilki pewnie mogła bym się zmienić w jedną z nich.
- Lori ! - z myśli wyrwała mnie mama pukająca do drzwi, zakręciłam prysznic i owijając się ręcznikiem wyszłam z łazienki.
- No I po co się tak drzesz, przecież słyszę - powiedziałam przechodząc koło niej. Nie miałam z nią dobrych kontaktów, od kąt ojciec umarł mama zamknęła się w sobie i nie wychodziła z domu, chyba że musiała iść na zakupy. Stwierdziła że jeżeli przeprowadzimy się do innego miasta, a w zasadzie kraju wszystko się ułoży, ale ona nawet nie próbuje zostać sobą, wierzy tylko w to że może być jeszcze gorzej ...
Weszłam do mojego pokoju i założyłam na siebie jasną luźną bluzkę. Wysuszyłam moje długie blond włosy a rzęsy pociągnęłam czarną maskarą. Tata zawsze mówił że gdybym założyła sukienkę, i zrobiła prostą grzywkę wyglądała bym jak porcelanowa lalka z tymi długimi rzęsami. Na samą myśl roześmiałam się sama do siebie. Podeszłam do szafy i wyjmując z niej moje wcześniej przyszykowane ubrania przebrałam się.
- Przebież się  - powiedziała mama gdy weszłam do kuchni, spojrzałam na nią zdziwiona.
- Nie ? - roześmiałam się biorąc idealnie czerwone jabłko do ręki.
- Masz za duży dekold a do tego widać ci położy tyłka w tych krótkich spodenkach - powiedziała siedząc przed telewizorem z pilotem w ręku. Nie Odezwałam się nic tylko podchodząc do lustra umalowałam swoje usta jasnym błyszczykiem który pasował do moich włosów.
- Wychodzę - powiedziałam nie mając pojęcia czy usłyszała, ruszyłam wolnym krokiem w stronę Caitlin, Jak wcześniej wspominałam była moją kuzynką. Miała 19 lat ale czasami zachowywała się jak by miała zaledwie 10. Zapukałam a drzwi otworzył jej tata.
- Dzień dobry Lori, wejdź - uśmiechnął się w moją stronę a ja odwzajemniłam uśmiech wchodząc do środka, po schodach zbiegła Caitlin, Czasami zastanawiałam się jak ona biega w tych szpilkach, zawsze w nich chodziła ponieważ dodawały jej wzrostu a nie należała ona do wysokich dziewczyn. Miała zaledwie 150  i pewnie gdyby nie szpilki robiła by wszystko na paluszkach.
- Cześć - uśmiechnęła się i przytuliła mnie na przywitanie, wzięła swoją beżową torebkę w rękę i żegnając się z jej tatą wyszłyśmy.
- To Co Powiesz na plażę ? Ostatni dzień wakacji miło by było spędzić fajnie - spojrzała na mnie z uśmiechem, wydawała się być zadziorną i wredną dziewczyną ale tak naprawdę ukrywała w sobie tą lepszą cześć siebie.
- Dzięki że Przypominasz, Chciała bym cofnąć czas o miesiąc i mieć jeszcze troszkę tego wolnego- powiedziałam po czym cicho westchnęłam patrząc przed siebie.
- Oh Nie Narzekaj, Masz luz w szkole, a ja ? muszę zakuwać do matury - powiedziała a tak naprawdę roześmiała się mówiąc to.


***
Śpiąc tylko 2 godziny wstałem patrząc za okno, padało. Należało mi się, pierwszy dzień szkoły, nie dziwię się że słońce nie chce wyjść. Pierwsze co to spojrzałem w lusterko poprawiając włosy które były roztrzepane, niektóre dziewczyny mówiły że wyglądam pociągająco z takimi włosami, może i lepiej. Wziąłem długi prysznic, tak naprawdę nie wiem ile trwał. Przeprałem się w czarne spodnie, jasno niebieską bluzkę i do tego czarnego fullcapa. Zbiegłem po schodach na dół z torbą której nie nawidziłem, niby orginalna ale za to kojarzyła mi się z szkołą.
- Justin, mógł byś się pośpieszyć, jak zawsze spóźnisz się do szkoły, Terri już dawno wyszła. - powiedziała mama, nie wiem jak ona to robiła ale zawsze się uśmiechała, chyba najadała się kasą którą ojciec przynosił z pracy.
- No Idę przecież - powiedziałem biorąc kluczyki od mojego czarnego auta, wyszedłem patrząc na godzinę w moim telefonie. Miałem 3 minuty by dojechać do szkoły, nic nowego. Wsiadłem do auta zajeżdżając po Rayana który stał już pod domem.
- Stary, Ile można czekać - powiedział wywracając oczami i wyrzucając odpałek papierosa wszedł do mojego samochodu.
- Stary .. Ale od ciebie teraz jedzie - zrobiłem tą samą minę co on udając jego zachowanie i ruszyłem z piskiem opon w stronę szkoły. Dojechaliśmy spóźnieni 15 minut. 
- Dobry - wszedłem do klasy idąc na koniec, usiadłem w swojej od 3 lat ławce, po chwili zauważyłem że nauczycielka nadal się nie odzywała a jej wzrok kierował się na mnie.
- Co Się mówi ? - patrzyła cały czas na mnie.
- A, Przepraszam za spóźnienie - odpowiedziałem patrząc na nią z wyżutem, zawsze mnie do tego zmuszała a ja nadal się nie zdążyłem przywyknąć. W środku lekcji  na której prawie odsypiałem dzisiejszą noc spojrzałem na dziewczynę która przykuła mój wzrok do siebie. Miała długie blond włosy, co raczej było normalne w tej szkole, ubrana była inaczej niż wszystkie, nie miała na sobie żadnych szpilek ani miniówek i wcale nie miała na sobie tony pudru szminek i wszystkiego po kolei. Od razu zastanowiłem się czy jest łatwa tak jak wszystkie inne. Ciało miała ciekawe wiec pewnie miło by było oglądać ja w łóżku. 
- Mogę Iść do łazienki ? - spojrzałem na nauczycielkę gdy nagle zadzwonił dzwonek na  drugą lekcję.
- Już Nie muszę  - dokończyłem sam do siebie i wstałem wychodząc z resztą klasy, przechodząc obok dziewczyny uśmiechnąłem się do niej i poczułem jej lekki a  razem przyjemny zapach perfum. Dziwne, nigdy nie zwracałem uwagę na takie małe szczegóły. Idąc długim korytarzem z Rayanem nie słuchałem nawet co mówi.
- Jak ma na imię ta nowa dziewczyna w klasie ? - spojrzałem na przyjaciela a on wzruszył ramionami.
- Nie Wiem, ale fajnie było by ją bzyknąć - powiedział rozmyślając się a ja tylko wywróciłem oczami i przyśpieszyłem krok idąc na matematykę.   (...)
- Patrzysz się na nią jak pedofil na małą dziewczynkę - powiedział Chris który był młodszy o rok ode mnie i Rayana.
- Zaraz się mogę na ciebie popatrzeć jak chcesz -  zmroziłem go wzrokiem i wstając podszedłem do kolejki i kupiłem sobie wodę.  Gdy zobaczyłem że moja siostra z nią rozmawia wiedziałem od razu że poznam lepiej tą dziewczynę. 
***
- Wybierasz się gdzieś ? - spojrzała na mnie mama gdy ja akurat zakładałam bluzkę, po chwili wyglądałam tak. Musiałam wyglądać lepiej bo gdy patrzyłam na drogie rzeczy mojej koleżanki nie chciałam wyglądać jak żul przy niej.
- Wychodzę, poznałam nową koleżankę w szkole i idę do niej do domu, później pewnie przejdziemy się na plażę - powiedziałam łapiąc telefon i pisząc sms do Terri że już wychodzę.
- Lori, co z tobą się dzieje - powiedziała moja rodzona matka stojąc w drzwiach.
- Jak to co ? Wychodzę - spojrzałam zdziwiona mijając ją.
- Tak, Zobacz  jak ty zaczęłaś się ubierać, prosisz mnie o pieniądze, wychodzisz na cały dzień i wracasz nad ranem na dodatek pijana. Zaczynam się o ciebie bać skarbie - powiedziała obejmując mnie ramieniem.
- Nie Masz o co, Może dopiero Teraz zauważyłaś jaka jestem - powiedziałam to wychodząc. Czekałam aż moja nowa koleżanka mi odpisze ale tego nie zrobiła. Stwierdziłam że może jest czymś zajęta i nie ma czasu. Do jej domu doszłam po 5 minutach, zadzwoniłam małym dzwonkiem do takiego wielkiego domu. Drzwi otworzył mi jakiś chłopak, o ile się nie mylę to brat Terri o którym tyle słyszałam a nawet widziałam dziś jego akcję na lekcji, pomijając  to że czułam jego wzrok na sobie przez całą godzinę. Spojrzał na mnie podnosząc jedną brew w górę.
- Cześć, Jest Terri ? - powiedziałam stanowczo uśmiechając się delikatnie.
- Nie Ma jej, wyszła na chwilę z mamą ale wróci za jakieś 10 minut, wejdź - uśmiechnął się wpuszczając mnie do środka.
- Em Nie, To Ja przyjdę  Później - powiedziałam odwracając się ale złapał mnie za rękę  i pociągnął w stronę jego domu, uśmiechnął się tak jak by był zadowolony z tego że to zrobił.
- Chcesz coś do picia ? - zapytał siadając na kanapie.
- Nie Dzięki, Nie rób se głopotu, ja se posiedzę i poczekam - puściłam mu oczko.
- No jak wolisz - odpowiedział patrząc w telewizor 
___________________________________
Tak właśnie wygląda pierwszy rozdział. mam nadzieje że się podoba 
- Nie dodaje Nowego rozdziału do puki nie bedzię jakiś komentarzy.
- taka moja zasada ; ) 


+ Napiszcie czy możecie dodawać komentarze
bo nie wiem czy sie zapisało ...