- Jak ci się podoba ? - zapytał Justin siadając obok mnie, było tu pełno ludzi których nie znałam, tak praktycznie to można było powiedzieć że znałam tylko go, podał mi właśnie drinka do ręki, on miał zakaz picia, ode mnie. Co Prawda nie musiał się posłuchać ale obiecał mi że odwiezie mnie do domu, wiec była umowa, albo ja piję albo on, i wypadło na mnie. Wzięła parę łyków i zastanawiałam się ile on tam dolał alkoholu, co prawda drink miał niebieski kolor ale nie czułam w nim pojeza wódką, pomimo to nie odezwałam się tylko napiłam się kolejnego łyka.
- Jest Okej - uśmiechnęłam się w jego stronę
- To Dobrze - odpowiedział patrząc w moje oczy.
***
Sam nie wiem jak było, ona była taka inna, czułem że przy niej jestem sobą i te jej oczy, mogłem wpatrywać się w nie godzinami. Było już późno, dobrze po drugiej, chyba moja pierwsza impreza na której nie wypiłem ani kropli alkoholi a wszystko dla niej.
- Stary nie poznaje cie - powiedział Chris patrząc na mnie a przez słomkę sączył drinka, zawsze mówił że przez słomkę lepiej wchodzi,
- Ja siebie też nie - odpowiedziałem a po chwili u mojego boku znalazła się Lori, co prawda wyglądała na trzeźwą ale sam nie wiem jak było.
- Odwieziesz Mnie już do domu? Nie najlepiej się czuje - powiedziała patrząc w moje oczy.
- Jasne, idź już do samochodu A ja pójdę na górę po kluczyki - odpowiedziałem i wbiegłem na górę do Chrisa pokoju gdzie zostawiłem telefon i kluczyki, to chyba było najbezpieczniejsze miejsce w tym domu w tej chwili. Chwilę potem zbiegłem na dół żegnając się z przyjacielem i wyszedłem przed jego dom, pod nim było słuchać głośną muzykę, sam się dziwiłem czemu nie ma tu jeszcze policji, wzrok skierowałem w stronę mojego samochodu przy którym nie było Lori, za to była przy innym przypychana do maski samochodowej przez pewnego chłopaka, w tej chwili zauważyłem że to Tom, nigdy się z nim nie lubiłem, udawał kogoś innego kim był, chciał być taki jak ja ale daleko mu do tego było. Po minie Lori widać było że jej się to nie podobało, ręka chłopaka zawędrowała pod jej bluzkę a ona zaczęła krzyczeć, a ja stałem jak głupi nie wiedząc co robić. Sam nie wiedziałem czy to zazdrość czy co coś innego.
- Zostaw Ją - krzyknąłem w pewnej chwili i podbiegłem do nich odciągając Toma od Lori. On spojrzał na mnie z wyrzutkiem a w oczach dziewczyny widziałem strach.
- O Znalazł się obrońca - powiedział a po chwili zaczął się ze mną szarpać, wiedziałem że jest silniejszy, był większy odemnie, a do tego trenował box. Po chwili dostałem kopa w brzuch, sam zastanawiałem się czy dobrze robie ale jednak nie pozwolił bym na to by stała się jej krzywda, wstałem i uderzyłem chłopaka w taki sposób że poleciał na maskę swojego samochodu, widziałem że jest zły. Po kilku minutach bujka trwała nadal, Lori pobiegła gdzieś a chwilę poźniej obok pojawił się Chris odciągający mnie od Toma. Spojrzałem na niego oddając mu ostatni cios w twarzy po czym wsiadłem do samochodu i dałem znak Lori by wsiadła. Odjechałem z piskiem opon lecz kila ulic dalej zatrzymałem się czując ból. Otworzyłem drzwi wychodząc na zewnątrz a gdy zacząłem kaszleć z moich ust wyleciała krew. Cóż pare dobrych ciosów w żołądek robi swoje, nie chciałem patrzeć w lustro, wiedziałem jak wyglądam.
- Justin, Wszystko okej ? - zapytała kładąc dłoń na moim ramieniu
- Tak .. Jest Okej - powiedziałem przecierając usta dłonią po czym spojrzałem na nią.
- Nie możesz wrócić w takim stanie do domu, Dziękuje ci ... że mi pomogłeś - powiedziała, była taka słodka a za razem nie wiedziała co zrobił.
- Daj kluczyki, pojedziemy do mnie - powiedziała wsiadając w miejsce kierowcy.
- Przestań, moi rodzice nawet nie zauważą, to po pierwsze, po drugie piłaś a po trzecie twoja mama mnie nie nawidzi i chyba by pogorszyła mój stan gdyby zobaczyła mnie u ciebie w domu - dokończyłem patrząc na nią.
- Może twoi rodzice nie Ale Teri Tak, Nie Marudź tylko wsiadaj - powiedziała patrząc na mnie, tak też zrobiłem.
***
- Wejdziemy od Tyłu, Mama napewno jeszcze śpi - powiedziałam z uśmiechem, sama nie wiedziałam jak mu podziękować za to co zrobił. Widziałam jego stan, nie miał siły iść po schodach na własnych nogach. Gdy znaleźlimy się już u mnie w pokoju on usiadł na moim łóżku a ja weszłam do łazienki wyjmując apteczkę. Wróciłam z powrotem do pokoju wyjmując wodę utlenioną i wacik na który ją nalałam, podeszłam bliżej niego patrząc na jego rozciętą brew.
- Eh, Może troszkę szczypać - powiedziałam przysuwając się bliżej niego po czym przejechałam wacikiem po jego ranie na co on tylko cicho syknął.
- Nie Musisz Tego robić, nic mi nie Bedzie - powiedział patrząc w moje oczy, po chwili wzięłam drugi wacik i spojrzałam na jego rozciętą wargę.
- Musze, Szybciej Się zagoi i nie bedzie zakażenia - uśmiechnęłam się delikatnie, w tym momęcie on przyciągnął mnie na swoje kolana a ja się cicho roześmiałam.
- Tak będzie ci wygodniej - uśmiechnął sie również, w jego oczach widziałam ból.
- Justin boli cie a ja jestem ciężka - odpowiedziałam a on odpowiedział mi ciszą, przysunął się bliżej mnie, jego usta były niebezpiecznie blisko moich, po chwili poczułam jego delikatnż zy dotyk a przez moje ciało przeszły ciarki, on musnął moje usta przez co moje oczy same się zamknęły. Gdy zauważyłam co zrobił spanikowałam i wstałam.
- Wygląda na to że bedzie z tobą okej - uśmiechnęłam się przyklejając plasterek na jego brew po czym odniosłam apteczkę do łazienki. Gdy wróciłam zauważyłam że Justi Trzęsie się Z Zimna, bez wachania podałam mu kocyk by się przykrył.
- Prześpię się na ziemi jeśli ci to nie bedzie przeszkadzało - powiedział po chwili na co ja prychnęłam tylko śmiechem.
- Prześpisz się na łóżku ze mną jeżeli nie bedzie ci to przeszkadzało. - odpowiedziałam biorąc białą bluzkę do ręki i krótkie spodenki, po chwili znikłam za drzwiami łazienki, gdy wróciłam byłam już przebrana a za równo nie miałam na sobie makijażu.
- Ładnie wyglądasz - powiedział w moim kierunku a ja położyłam się obok niego.
- Dziękuje, dobranoc - po chwili zgasiłam lampkę lecz po chwili musiałam jeszcze coś powiedzieć.
- Dziękuje też że mi dziś pomogłeś - wyszeptałam obracając się w jego stronę.
- Mówiłaś, możesz się odwdzięczyć jeżeli się przytulisz - odpowiedział z uśmiechem na twarzy na co ja bez wachania położyłam głowę na jego torsie zamykając oczy, dopiero gdy syknął z bólu przypomniałam sobie że pewnie wszystko go boli więc podniosłam głowę w górę.
- Nie, Jest Okej, Dobranoc lori - wyszeptał mi do ucha a kilka minut później zasnęłam.
***
Obudziłem się dość wcześniej bo o 9 z nadzieją że mamy Lori nie ma w domu. Po chwili spojrzałem na dziewczynę z uśmiechem, była taka słodka, jej włosy były delikatnie roztrzepane a jej jasne policzki delikatnie zarumienione. Wstałem po cichu próbując nie wydać z siebie żadnego dźwięku ale to chyba było nie możliwe, czółem bół w brzuchu, nigdy nie lubiłem bójek, zazwyczaj wychodziłem z nich bez wszanku ale tym razem było inaczej, nie trenuje boksu i nie bije się z każdym kto popadnie. Po chwili wszedłem do łazienki patrząc w lutro, wyglądałem strasznie, chociaż w zasadzie nie było tak źle. Włosy stały mi na wszystkie strony, chociaż dziewczyny uważały że to słodkie, w rogu ust wiedziałem rozciencie, bez wachania zdjąłem plasterek z brwi na której było kolejne rozdziencie. Westchnąłem cicho a po chwili w drzwiach pojawiła się Lori.
- Nie Jest Tak źle - uśmiechnęła sie
__________
W Następnym rozdziałe
... " co samochód tego gnoja robił pod naszym domem "
... " jak ty wyglądasz "
... " jesteś dla mnie wszystkim "
___________
I Jak ? Mam nadzieje że się podoba i zapraszam do kometowania